Strony

piątek, 31 maja 2013

ROZDZIAŁ 3



Po 20 minutach wrócił trzymając coś w ręce.
Odetchnęłam, bo bałam się, że naprawdę się obraził.
- Proszę, to dla ciebie – powiedział podając mi folię aluminiową z zawartością.
- Co to?
- Kebab studencki.
- Nie chcę.
- Dlaczego?
- Bo jakbym chciała to sama bym sobie kupiła.
- Już musisz wziąć. Dwóch nie zjem, a jedzenia się nie wyrzuca.
- No dobra – powiedziałam, bo rzeczywiście byłam głodna. Podał mi kebab, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Masz piękny uśmiech. – powiedział z bananem na twarzy. – powinnaś częściej się śmiać, a życie będzie łatwiejsze.
- Nie dla każdego to takie proste.
- Dlaczego?
- Chyba zwyczajnie nie mam powodu. W szkole jestem dziwadłem. Nie mam żadnej przyjaciółki. Mieszkam sama, bo moi rodzice nie żyją. Dostaje rentę po nich, ale wolałabym, żeby żyli. Mogę zdradzić ci pewną tajemnicę?
- Jasne – odpowiedział z zaciekawieniem.
- Ale nikomu nie powiesz?
- Nikomu nie powiem.
- Gdy przychodzę tu i patrzę na błyskawice uspokajam się. Nie wiem dlaczego, ale myślę, że to oni wysyłają mi znaki, że jeszcze o mnie nie zapomnieli.

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze :*. 

wtorek, 28 maja 2013

ROZDZIAŁ 2



Przez następne dwa dni nic. Ciągle gorąco, raz padał deszcz, ale to nie to samo co burza.
Wreszcie w niedzielę koło 18 zaczęło się. Jak zawsze poszłam do parku i usiadłam na tej samej ławce. Po 15 minutach przyszedł ten chłopak co ostatnio.
- Hej… - urwał w pół słowa – jak masz na imię?
- Emily.
- Hej Emily. Jestem Zayn.
- Hej.
Chłopak usiadł wygodnie obok mnie. Blisko.
Chyba trochę za blisko.
Zaczęłam się trochę stresować, nie wiem dlaczego. Co chwilę zerkałam na Zayna. Po chwili mój brzuch zaczął upominać się o coś do jedzenia.
„Cholera” – powiedziałam w myślach.
- tu niedaleko jest dobry bar z kebabami. – powiedział Zayn – Chodź.
- Nie, wolę tu posiedzieć.
- nie daj się prosić. No chodź.
- Nie.
Zrobił błagalną minę. Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od… dawna.
- Kategorycznie odmawiam.
- No trudno – powiedział i ruszył w stronę wyjścia z parku. Mina mi zrzedła. Obraził się, że mu odmówiłam i sobie poszedł?
Zrobiło mu się smutno, no ale nie pobiegnę za nim.

sobota, 25 maja 2013

ROZDZIAŁ 1




Jestem Emily. Mam 18 lat. Mieszkam w Londynie.

Jest wieczór. Leże na łóżku i patrzę w sufit. Krople deszczu zaczynają stukać o dach.
Nasłuchuję… Tak. Grzmot. Wreszcie burza! Moje ulubione zjawisko atmosferyczne.
Ubrałam ciepłą, luźną bluzę z kapturem.
Nałożyłam kaptur, wyszłam z domu i ruszyłam w stronę parku.
Gdy już dotarłam na miejsce usiadłam na ławce, gdzie miałam dobry widok na miasto.
Po chwili deszcz przestał padać.
Przyglądałam się błyskawicom.
Zabiegani ludzie, którzy szli przez park patrzyli na mnie jak na dziwadło, zresztą jak zawsze.
Po pół godzinie przyszedł jakiś chłopak.
- Mogę usiąść? – spytał wskazując miejsce obok mnie.
- Jasne. – odpowiedziałam.
- Co robisz?
- Patrzę na błyskawice.
- Serio?
- Tak. A co ty zamierzasz tu robisz?
- To samo.
- Nie rób sobie ze mnie jaj. Wiem, że to dziwne, że nikt oprócz mnie nie siedzi i nie ogląda błyskawic za każdym razem, gdy jest burza.
- Chyba jednak się mylisz.
- Nie sądzę. Nie widziałam cię tu nigdy wcześniej.
- Bo dopiero wczoraj się tu przeprowadziłem.
- Dobra, zakończmy tę rozmowę, pragnę w spokoju robić to, co wcześniej.
- Ok., już się nie odzywam.
Jeszcze przez 40 minut coś grzmiało, ale błyskawic nie było widać, po godzinie stwierdziłam, że nie wato już czekać.
- Ja idę. Cześć. – powiedziałam do chłopaka.
- Do zobaczenia – odpowiedział.
 I tak w kapturze, z opuszczoną głową i rękami w kieszeniach poszłam do domu.

 No to jest pierwszy rozdział. 
Jeśli chcecie dalej to komentujcie.