W
poniedziałek umówiliśmy się na 14 na polanie. Byłam szczęśliwa i to nawet
bardzo. Wreszcie znalazłam kogoś, kogo kocham, komu mogę zaufać.
Z Zaynem wszystko było łatwiejsze.
Jestem na
polanie, jest 14. Zayna nie ma.
Siadam i
czekam. 14.10,14.20, 14.30, 14.40, 14.50, 15.00 i dalej go nie ma.
Zadzwoniłam
do niego, nie odebrał.
Zrozumiałam.
Było fajnie, a teraz jest inna. Spadaj.
Łzy
napłynęły mi do oczu.
Wróciłam do
domu.
Muszę o nim
zapomnieć. On był pierwszą osobą, przy której czułam, że naprawdę mogę być
sobą. Naprawdę go kochałam, ale on mnie widocznie nie.
Sorry, że ten rozdział jest taki krótki, dwa następne będą długie.
Chcecie dalej?